Po pierwsze czy blog będzie funkcjonował?
Postanowiłam, że TAK.
Po drugie jak, gdzie i kiedy?
Na pewno NA PEWNO NA PEWNO NA PEWNO posty nie będą codziennie. Szkoła.... Nie mam słów, przerasta mnie. Ale postaram się pisać raz w tygodniu od zaczęcia Soy Luny.
Po trzecie jak JA to sobie wyobrażam?
Szczerze? Nie wyobrażam sobie tego. Zawsze chciałam mieć bloga, cieszyć się tym, że mogę podzielić się z innymi moimi przemyśleniami. Ale... no właśnie, jest jakieś "ale". W moim życiu nadszedł teraz trudny - a nawet bardzo trudny czas. Pragnę coś robić, działaś, cały czas pędzić i pomagać. W szkole jestem jedną z najbardziej aktywnych osób w wolontariacie. Chodzenie do "małej" (mamy gimnazjum połączone z podstawówką) świetlicy i spotykanie się z dziećmi, które ucieszone zaraz po zamknięciu przeze mnie drzwi skaczą na mnie i przytulają oraz się cieszą sprawia mi niebywałą radość. W dodatku chodzę do "teatru", który raczej można nazwać teatrzykiem, bowiem nie jest to wielki gmach ze złotym napisem "TEATR POWSZECHNY" a jedynie mała sala ze sceną i grupką wspaniałych ludzi robiących to co kochają. Robić też milion innych rzeczy na które pragnę poświęcić wiele uwagi. A dlaczego czas ten jest trudny, skoro sprawia mi tyle radości? Bowiem czuje, że zaniedbuje najważniejszą sprawę. Przyjaciół. Często wybuchają teraz kłótnie między mną a osobami, które (tak mi się wydaje) zostaną ze mną do końca życia i je uwielbiam. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Uważam jednak, że przesądza brak czasu.... Przez to czują się oni najzwyczajniej zaniedbani i odrzuceni. I... rozumiem ich. To tyko moja wina. Jeśli chce ich odzyskać, muszę się postarać!
Po czwarte jak wy to widzicie?
Dostaje już wiadomości, niektóre z wyrazami zrozumienia, częściej hejty. Przytoczę kilka z nich.
OCZYWIŚCIE ZAKŁADASZ BLOG I NIE PISZESZ BLOKUJESZ NAZWE TYLKO IDŹ STĄD NIE LUBIMY CIE.
IDIOTKA.
JEZUUUUU WEŹ COS NAPISZ GUPKU!!!!!!!!!
Oczywiście nie mam zamiaru przejmować się takimi "mądrymi ludźmi" ale niemniej czuje się zobowiązana wyjaśnić wam kilka spraw. W poście "Soy Luna a Violetta" zaznaczyłam, że nie napisze NIC aż do czasu pojawienia się Soy Luny w telewizji (czyli już niebawem :DDDD), a post się pojawił. Uważam, że i tak dużo wam dałam jeśli wziąć pod uwagę to, że serial jeszcze się nie zaczął! A to, że blokuje nazwę jest absolutnie absurdalne. To, że założyłam blog wcześniej nie znaczy, że zrobiłam to tylko po to, by "zarezerwować nazwę" i zyskać większą popularność. Piszę dla siebie. A czytelnicy? Dodają mi siły i pomagają w trudnych chwilach. Ale nikt nie trzyma ich tu na siłę. Wybierają sami: chcą czy nie chcą czytać tego bloga. Nie miejcie mi za złe, że tak mówię. Kocham was jako czytelników! Ale to nie znaczy, że nie możecie odejść. Nie chcę tego, ale macie takie prawo...
Po piąte i ostatnie kiedy wracam?
Tak jak mówiłam: wracam, gdy zacznie się Soy Luna. Będę pisała raz w tygodniu ale nie w określony dzień, np.: w każdy wtorek muszę napisać. Nie. Nie poradzę sobie. Kiedy będę miała natchnienie, kiedy uznam, że to jest ten czas: napiszę. Takie posty prosto z serca są najlepsze! Czekajcie cierpliwie :*
Kasia :)